Z pamiętnika...
- Krzysztof Sabaciński

- 6 gru 2017
- 2 minut(y) czytania
18 lipca 2017
Plan był taki wejść i zejść, a życie kolejny raz pokazało, że nie do końca mamy wpływ na to, jak potoczą się nasze plany . Pierwszego czerwca nie wiedziałem i nie planowałem wyjazdu, choć będąc z Piotrem pod koniec maja w Karkonoszach padła myśl i chęć wyjazdu, wiedziałem, że jestem świeżo po kontuzji Kręgosłupa nie brałem poważnie tego pomysłu do siebie. Ale już po wizycie u lekarza drugiego czerwca zapadła decyzja o wyjeździe. Boli i będzie boleć, więc nic to nie zmieni, o dziwo, gdy mam plecak na plecach nie boli.
Wejście na Króla Mont Blanc rozpoczęliśmy od strony Włoch z miejscowości Val Veni i do pokonanie mieliśmy 20 km przez lodowiec do schronu Gonella na wysokość 3070 m. Gdy doszedłem do schronu po 12 godzinach, zmoczony prze deszcz i śnieg ponieważ w trakcie podchodzenia musielismy schronić się w kolibie przed burza. Popłakałem się jak dziecko... tyle emocji, tyle wrażeń... nie mogłem uwierzyć że o to stoję w tak pięknej scenerii, a jeszcze trzy miesiące temu nie byłem wstanie wstać z łózka. Mój ulubiony cytat: "jeśli nie masz ich w sobie ograniczenia nie istnieją". Załamanie pogody, duże opady śniegu na wysokości 3070 m ok 70 cm. Z informacji, które posiadaliśmy wynikało że na szczycie napadało 1.5m świeżego puchu i brak jakiekolwiek nadziej na poprawę pogody. Postanowiliśmy spróbować wyznaczyć drogę na przełęcz Bionnasseay. Po pokonaniu 200 m w trzy godziny było już jasne ze nie damy rady w tym tempie i przy tej pogodzie wejść na Mont Blanc.
Żalu i smutku nie ma, przeciwnie, jest radość że będę jeszcze raz w tym pięknym miejscu mógł walczyć o marzenia. "Gwarancji na szczyt nigdy nie ma, więc trzeba pokochać cały proces " Ueli Steck . Była to wspaniała przygoda. Dziękuję moim przyjaciołom: Krzysztofowi za motywację, Tadeuszowi , za cudowne chwile spędzone razem.
"Wróciłem do was, znów na was patrzę, czar piękna waszego wchłaniam całą treścią swej duszy, z miłością dotykam chropawego granitu waszych turni krzesanych, powietrzem się waszym upijam...Skarby wasze przyjmuję...Za tyle smutku, za tyle udręki..." Mariusz Zaruski









Komentarze